Witajcie, dzisiaj byłem w bardzo ciekawym miejscu, każdemu polecam, z właszcza,że coraz więcej takich miejsc się tworzy.
Mowa o kociej kawiarni.
Jak sama nazwa wskazuje, jest to miejsce gdzie oprócz z jedzenia ciasta i na picia się kawy można spędzić czas z kociakami.
Było ich tam chyba 4, trzy do adopcji i jeden, który mieszka tam na stałe.
Przychodzą one do ludzi, dają się głaskać i bardzo upodobały sobie mój plecak na, którym leżały.
Gdy bym mógł to za adoptował bym jednego z nich chociaż sam mam już dwa.
We Wrocławiu są nawet dwie takie kawiarnie. Polecam tę przy rynku 😉
Do mnie małe przychodziły, ale był tam taki, który nie jest do adopcji tylko mieszka tam na stałę i on chyba miał wszystkich gdzieś, a szkoda, bo chciałem zobaczyć kota tej rasy.
Byłem raz w kociej kawiarni w Krakowie. Sierściuchy koncertowo olewały klientów wylegując się w pewnej odległości. Jeden przy próbie pogłaskania nawet zaczął do mnie fuczeć i straszyć pazurkami i kłami. Asertywna bestia.
Haha a tam trzeba im na to nie pozwolić. Chociasz wymykały się z pomieszczenia w, którym po dawali jedzenie.
tes juz w tkich kawiarniach bylam, w pradze i w bratislawie, i tes polecam, jezeli ktos koty lubi, to to sie nadaje wrecz.
mi nawet kotka w pradze ukradla ciasto z talerza:D
Do nas nie śmiało, ale przychodziły, wiadomo, że nie były takie odważne jak takie co ma się je w domu, ale nie które z nich dało się po głaskać.
Byłam raz. Problem w tym, że towarzystwo miałam niewidome, a że kotkom coś nie chcialo się nas odwiedzić, to po prostu spędziliśmy tam czas, jak w normalnej kawiarni.
W Łodzi u nas jest taka herbaciarnia kocie oczy i tam też są kotki.